Cenzura dezinformacji i mowy nienawiści - czy jest potrzebna?
Ogłupiająca dezinformacja
W komentarzach pod jednym z moich postów pojawiły się opinie, że dezinformacja przyczynia się do ogłupiania społeczeństwa. W kontekście polityki padł komentarz: “decyzję podejmą za nas i tak osoby zmanipulowane, z mózgami przepełnionymi głupotami”. Komentujący sugerował, że rozwiązaniem mogłoby być po prostu ograniczenie wolności słowa, dzięki czemu kurek z dezinformacją zostanie odgórnie zakręcony.
Kurek z dezinformacją zostanie zakręcony, a – jak rozumiem – odkręcony zostanie kurek z prawdą.
Tylko kto będzie decydował o tym, co jest prawdziwe? Kto wejdzie w rolę Orwelowskiego Wielkiego Brata?
Kogokolwiek ja uznam za wiarygodnego i godnego roli prawdomówcy, dziesięciu innych uzna za najgorszy wybór, a wspólnym mianownikiem nas wszystkich jest omylność. Pomyłki, przy ważnych wyborach, są tragiczne w skutkach.
Rozwiązanie istnieje. Jest nim całkowite odrzucenie głęboko chorego pomysłu, jakim jest tworzenie “ministerstwa prawdy”. Pomysł ten jest chory z kilku powodów, a najważniejszym z nich jest demokracja.
Demokracja to informacja
Demokracja jest mechanizmem umożliwiającym bezpieczne ścieranie się poglądów i chroniącym nas przed ponownym nadejściem katastrofalnych w skutkach autorytarnych rządów.
Demokracja to gra. Gra, w której można wygrać i wygrywają zazwyczaj najlepsi. Cokolwiek bym nie myślał o Tusku, Kaczyńskim, Trumpie czy Bidenie, skoro wygrali, to znaczy, że dobrze grali. Jedni grali bardziej uczciwie, inni mniej, ale ostatecznie wygrali.
Gra w demokrację to szansa na ścieranie się i wygrywanie różnych wizji świata. Politycy są figurami reprezentującymi te wizje, a my, obywatele, jesteśmy pionkami. Prawo stanowi reguły, ale co jest najważniejszym zasobem w tej grze?
Najważniejszym zasobem jest informacja. To informacja kształtuje nasze decyzje, a politycy, manipulując nią, wpływają na nasze wybory.
Co się dzieje, gdy jeden z graczy zmienia reguły gry, przejmując kontrolę nad informacją? Ten gracz zyskuje niedemokratyczną przewagę i wygrywa grę nieuczciwie, niszcząc fundamenty demokracji. Wolność informacji jest sercem demokracji — to ona zapewnia równe szanse w grze i to ona daje szanse na zwycięstwo, nawet po wcześniejszej porażce. Gdy wolność informacji zostaje ograniczona, demokracja przestaje być starciem wizji, a staje się narzędziem dominacji, gdzie wynik jest z góry przesądzony. Gra przestaje być grą, staje się więzieniem.
W jaki sposób politycy mogą próbować kontrolować informację? Odpowiedź słyszymy niemal codziennie – walką z dezinformacją.
Globalna dezinformacja
Dezinformację definiuje się jako celowe wprowadzanie w błąd przez podawanie nieprawdziwych informacji.
Informacja i dezinformacja były, są i jeszcze długo będą. Kiedyś miały charakter lokalny — rozchodziły się szeptem po plemieniu, po wiosce, później pocztą i telegrafem po państwie i świecie. Dziś Musk opublikuje post na X i kilka sekund później wie o tym cały świat. Jesteśmy w globalnej wiosce.
Globalizacja ma swoje wady i zalety. Błyskawiczne przemieszczanie się informacji jest mieczem obosiecznym. Na jednym ostrzu jest informacja, na drugim dezinformacja. Nie wolno jednak oddać tego miecza w wyłączne władanie polityków. Zetną nim bez wahania głowy swoich przeciwników. Te głowy trzymają się karkach dzięki demokratycznym wyborom. Wyborom demokratycznym, czyli wolnym. Wolnym, bo dokonywanym przez ludzi niezakneblowanych i swobodnie wymieniających poglądy.
Niech zatem mocno to wybrzmi – wprowadzanie cenzury pod pretekstem walki z dezinformacją, to zamach na wolność naszych myśli i w konsekwencji na demokrację. To krok w kierunku autorytaryzmu.
Jeśli nie cenzurą, to jak lub czym zatem walczyć z dezinformacją? Odpowiedź jest jedna – informacją.
Informacja przeciwko dezinformacji
Każda dezinformacja może i powinna spotkać się z informacją. Informacja “wyjaśnia” dezinformację. Właśnie Stanowski wyjaśnił Stonogę, a wcześniej tę pseudo gwiazdę Bollywood.
Skuteczne wyjaśnienie dezinformacji za pomocą informacji ma potrójny efekt:
- Eliminuje lub zmniejsza siłę rażenia dezinformacji
- Kompromituje i tym samym kara dezinformującego
- Odstrasza kolejnych dezinformatorów
Walka z dezinformacją za pomocą informacji powinna być zadaniem państwa i mediów, ale dziś obie te siły często same ją szerzą. Zepsucie mediów jest szczególnie tragiczne — miały pilnować polityków, a zamiast tego patrzą tylko na ‘swoich’ i angażują się w masową dezinformację. Jedna stacja czy gazeta pominie kluczowy fakt lub kontekst, inna zaniży liczbę uczestników demonstracji z 500 tysięcy do 50 tysięcy, a jeszcze inna wyleje na kogoś wiadro bzdur. Taka jest dzisiejsza codzienność.
W tej szarej codzienności nie da się jednak walczyć z dezinformacją za pomocą urzędników, moderatorów czy sądów. Nie da się z dezinformacją walczyć za pomocą prawa. Dlaczego? Przypomnę najpierw definicję – z dezinformacją mamy do czynienia gdy:
- informacja wprowadza w błąd
- wprowadzenie w błąd jest celowe.
Kto rozstrzygnie te dwie kwestie? Kto sprawdzi wiarygodność miliardów postów i komentarzy publikowanych w mediach społecznościowych? Urzędnik? Moderator? Sędzia? Nawet jeśli powstanie technologia pozwalająca na natychmiastową weryfikację informacji, to jak zweryfikować intencje autora? Obecnie jest to fizycznie niemożliwe.
Skoro nie da się weryfikować, to prawny zakaz dezinformacji sprowadza się do zakazu publikowanych określonych treści. Treści dezinformujących i “mowy nienawiści”.
Mowa nienawiści
Mowa nienawiści to kolejne, obok dezinformacji, hasło, którym politycy wygodnie posługują się do forsowania cenzury niewygodnych światopoglądów. Jest to pojęcie tak szerokie, że można pod nie podciągnąć niemal wszystko. Przepuściłeś kobietę — jesteś szowinistą. Powiedziałeś „Pani” — obraziłeś osobę transpłciową. Opowiedziałeś żart o Polaku, Rosjaninie i Niemcu, a nie daj Boże o Żydzie — jesteś rasistą.
Problem z mową nienawiści polega na tym, że nie da się jej jednoznacznie zdefiniować, a różne osoby, mające różną wrażliwość, mogą uznać za nienawiść zupełnie inne rzeczy.
Wyobraźmy sobie absurdalny świat, w którym oskarżenia o mowę nienawiści padają masowo po każdej kłótni, żarcie czy faux pas. W tym świecie spotykając obcą osobę zupełnie nie wiesz jak się zachować. Jaką ma płeć? Jak się zwracać? Z czego żartować? Na co nie patrzeć? Jak skomplementować by nie obrazić?
Chęć regulowania mowy nienawiści to kolejny przykład wypaczenia sprawdzonych od wieków zasad przyzwoitości. Przykładem takiego wypaczenia jest to, co dzieje się w USA z ideologią inkluzywności i różnorodności. Te niezwykle ważne i pożyteczne idee zostały wynaturzone tak dalece, że doprowadziły między innymi do:
- Zatrudniania na podstawie rasy i pochodzenia, zamiast na podstawie kompetencji i kwalifikacji.
- Poddawania dzieci farmakologicznym procesom zmiany płci, także bez zgody rodziców.
- Rywalizacji biologicznych mężczyzn z biologicznymi kobietami, przy czym chodzi tu o potwierdzone, bezsporne przypadki, w odróżnieniu od tych kontrowersyjnych z Paryża. Tu chcę jasno podkreślić – nie mam nic przeciwko osobom transpłciowym — mogę się z nimi przyjaźnić i wspieram ich wolność wyboru. Nie znaczy to jednak, że będę przymykał oko na pojawiające się problemy, w szczególności jeśli dotyczą dzieci.
Cenzura zabija wolność i niszczy społeczeństwo
Kończąc wątek cenzury, podsumuję:
Po pierwsze, wolność słowa to wolność myśli. Obok zdrowia i rodziny nie ma nic cenniejszego.
Po drugie, wolność słowa to prawo do kłamstwa. W chyba każdym państwie na świecie mógłbym powiedzieć dziecku, że nie mam cukierka, sprzedawcy, że nie mam pieniędzy, światu, że nie pracuję nad przełomową technologią, którą chce ukryć w tajemnicy. Takich przykładów można wymieniać w nieskonczoność.
Po trzecie, informacja jest najważniejszym zasobem w grze w politykę. Gracz, który przejmie pełną kontrolę nad informację, kończy grę zmiatając z planszy resztę graczy. Sytuacja, w której wiele graczy kontroluje informacje, jest bezpieczna. Sytuacja, w której informacje kontroluje jeden gracz, jest końcem gry. Bez względu na to, która partia będzie chciała regulować informacje pod pretekstem walki z dezinformacją lub mową nienawiści, należy się temu kategorycznie sprzeciwiać. Prawo, które chroni nas przed działaniami innych, jest ugruntowane i wystarczające. Warto poprawić egzekucję prawa, ale warto jeszcze bardziej ograniczać naszej wolności.
Po czwarte, jeśli ktoś mówi, że należy zakazać dezinformacji lub mowy nienawiści, to od razu zadaj mu pytanie: kto ma decydować, która informacja jest prawdziwa, a która fałszywa i co jest mową nienawiści, a co nie jest? To pytanie kończy większość dyskusji, ponieważ nie ma fizycznej możliwości, aby niezawisłe sądy zajmowały się rozstrzyganiem miliardów codziennych kłótni, artykułów i komentarzy. Jeśli zaś nie sądy, to znaczy, że pracownicy administracji, nauczyciele czy moderatorzy sieci społecznych. Nikt z nich nie jest przygotowany do rozstrzygania spraw i nikt z nich nie jest niezawisły. Zrzucenie odpowiedzialności poza sądy przyniesie tylko niesprawiedliwość i krzywdę, ponieważ błahe problemy (np. kłótnie w realu lub Internecie) – a właśnie błahych problemów jest w życiu najwięcej – nagle urosną do rangi problemów wpływających na całe życie. Skoro bowiem rozstrzygnięcie tego błahego problemu może potwierdzić złamanie prawa, to konsekwencje będą równie poważne, na przykład wyrzucenie ze szkoły lub utrata pracy.
Jak postępować w dobie globalnej (dez)informacji?
Można przyjąć trzy postawy lub ich dowolne połączenia:
- Nie robię nic. Nieprzefiltrowana papka informacyjna przelatuje przez mózg. W głowie jest bałagan.
- Dbam o siebie. Wytężam mózg, by filtrować informacje. Dobieram wiarygodne źródła, poszukuję autorytetów, na których zdaniu można polegać (poniżej kilka moich propozycji).
- Dbam o siebie i innych. To, co w punkcie drugim plus wpływam na światopogląd innych, dzieląc się zdobytą wiedzą i przeciwstawiając informację dezinformacji.
Kiedyś pewnie byłem w grupie pierwszej, nie wykraczając swoim zainteresowaniem poza bieżący dzień czy imprezę, czy world of warcraft. Później ciekawość świata przeniosła mnie do grupy drugiej. Obecnie przyjąłem postawę trzecią. Mam przy tym ekstrawertyczną naturę oraz jak już coś robię, to staram się temu poświęcać, więc swoje przemyślenia publikuję.
Cenione przeze mnie źródła informacji
Poniżej kilka przykładowych, najczęściej śledzonych przeze mnie źródeł informacji. Nie polecam jednak bezkrytycznego przyjmowania treści, nawet z najbardziej zaufanych źródeł.
- Geopolityka — program “GroundZero” dostępny na YouTube, prowadzony przez generała Rajmunda Andrzeja i Sławomira Dębskiego.
- Militaria — program “Militarne Zero” dostępny na YouTube, prowadzony przez Jarosława Wolskiego.
- Prawo, polityka, społeczeństwo, światopogląd — mecenas Marcin Matczak, publikuje na profilach społecznościowych, prowadzi program “Niepoprawnik” na YouTube.
- Zdrowie — Andrew Huberman, Peter Attia, obaj na YouTube i Spotify.
- Technologia i nauka — Lex Fridman, Sabine Hossenfelder, YouTube i Spotify.
- Biznes i technologia — podcast “All-In”, Youtube, Spotify.
- Świat w jego wszystkich, także zwariowanych i absurdalnych odmianach — podcast “Joe Rogan Experience”, YouTube i Spotify.
- Polityka USA — program “Breaking Points”, YouTube.
Od lat nie oglądam telewizji i nie czytam gazet, ponieważ wartościowe treści, choć obecne, toną tam w politycznej i ideologicznej propagandzie.
Najczęściej czytane:
- Darmowe ogłoszenia o pracę i największa lista źródeł kandydatów – największa w Polsce lista bezpłatnych i płatnych źródeł kandydatów
- Praca w HR – najnowsze oferty pracy i aktualne średnie wynagrodzenia w branży HR
- Akademia Rekrutacji – zbiór wiedzy na temat rekrutacji oraz raporty z rynku pracy.
- Gowork – jak reagować na negatywne opinie o pracodawcach – Kompleksowy poradnik dla pracodawców.
- Sztuczna inteligencja w rekrutacji i Chat GPT-3 – wszystko co musisz wiedzieć o najnowszej wersji sztucznej inteligencji i jej możliwych zastosowaniach, także w rekrutacji.
- RODO w rekrutacji – sourcing, direct search, ogłoszenia. Wszystko co musisz wiedzieć – kompleksowy poradnik RODO w rekrutacji z naciskiem na działania typu direct search / sourcing.
- Wszystko o systemach ATS – poradnik wyboru systemu rekrutacyjnego
Maciej Michalewski
Founder & CEO @ Element
Ostatnie wpisy:
Raport ofert pracy – listopad 2024: delikatny spadek, średnia ciągle w górę
Zapraszamy do analizy najnowszego raportu ofert pracy, który przedstawia dane z listopada 2024. Sprawdź, jak rynek pracy radzi sobie w końcówce roku.
Luddyści wdrożą listę zawodów chronionych przed AI? Nowy pomysł rządu
Luddyści wdrożą listę zawodów chronionych przed AI? Nowy pomysł rządu Luddyzm w biznesie i w rządzie Oto wypowiedź Pana Michała Podulskiego, dyrektora Agencji Pracy Tymczasowej
Dlaczego Element jest liderem elastyczności systemów ATS?
Oto dlaczego Element wyróżnia się jako najbardziej elastyczny ATS i jak szybko pozwala dostosować procesy rekrutacyjne do indywidualnych potrzeb firmy.
Lepsze wyszukiwanie i obsługa ponownych aplikacji w Element
Lepsze wyszukiwanie i obsługa ponownych aplikacji w Element Wyszukiwanie kandydatów jeszcze lepsze Wzięliśmy się za udoskonalanie wyszukiwarki kandydatów w Elemencie. Choć baza kandydatów w naszym
Raport ofert pracy – październik 2024: kolejna poprawa!
Ponownie dobre wieści z rynku pracy! Pracodawcy publikują coraz więcej ogłoszeń rekrutacyjnych. W jakich branżach? Sprawdź szczegóły!
Keywords cloud – najlepszy sposób na przygotowanie CV pod ATS
Keywords Cloud, czyli chmura słów kluczowych to najskuteczniejsza techniką przygotowania CV pod systemy ATS. Zobacz czym jest i jak ją dodać do CV.